czwartek, 29 września 2016

Ten pierwszy...




Jest 5 rano, już powoli świta. Jest mgliście i bajecznie, niezwykle cicho. Perliste krople połyskują na okiennym  szkle. Uwielbiam witać nowy dzień, gdy tak samotnie siedzę sobie na parapecie wsłuchana w ciche oddechy najbliższych, snuję rozmyślania, przędę cienka nić refleksji, cichą kontemplację i zachwyt nad naturą. Skupiam się wtedy na oddechu - na chłodnym powietrzu wypełniającym płuca, ogrzewającym się w miarę wracania przez gardło i na delikatnym świście gdy wypuszczam je przez nos. Każdy dźwięk rozbrzmiewa wtedy bardziej, a każda barwa odcina się wyraźniej w mlecznej otoczce z mgły. Właśnie w taki poranek pełen jesiennej zadumy, zrodziło się od dawna tłumione marzenie. 
A owo marzenie stoi dokładnie przed tobą, pieści oczy jaskrawym blaskiem i radośnie woła ,, hej to ja!''.

I tak wraz z pierwszym wpisem narodził się KOI blog – mój tyci światek. Wyśniony, wymarzony, zacięcie tworzony przez kilka następnych poranków pogrążonych w cichej krzątaninie umysłu.
I tylko połyskliwa stalówka kreśląca litery czarne i pajęcze. Szeregi słów pachnące świeżym zapałem i kłębiące się pomysły i ogromne podniecenie na samą myśl o przygodzie, nie wyobrażalne jest poczucie spełnienia i radości podczas tworzenia czegoś nowego...


Przytulnego dnia wam życzę!